Do mojej świadomości
pogrążonej w gęstych oparach męczących snów, odbierających bardziej, niż
dających wytchnienie po dniu smutnej rzeczywistości, zaczęło przenikać uczucie
bólu zlokalizowane w środkowej części kręgosłupa. Pół świadomie zmieniłem
pozycję, czyli przekręciłem się na drugi bok, niewiele to pomogło, a wręcz
przeciwnie, teraz doszedł jeszcze ból w ramieniu wyeksploatowanym ponad miarę
przez szycie na linii produkcyjnej w sławnym, amerykańskim koncernie o
trzyliterowej nazwie.
W otaczających mnie
ciemnościach sięgnąłem po komórkę, aby się zorientować która jest godzina.
Tym razem była szósta rano,
nie jest najgorzej, ostatnimi czasy zdarzają mi się pobudki w dość szerokim
przedziale czasowym, a mianowicie pomiędzy drugą w nocy, a szóstą rano.
Jedyną metodą na pozbycie się
bólu pleców jest w moim przypadku, wstanie z łóżka. O ile nie jest to
kłopotliwe o szóstej rano, o tyle ciątanie po mieszkaniu od drugiej w nocy nie
wchodzi w rachubę, bo moi współmieszkańcy, którzy udzielili mi gościny,
zasługują na nocny wypoczynek.
Z niemałym trudem dźwignąłem
się z łóżka i przystąpiłem do porannych rytuałów, czyli zaliczyłem wszystkie
czynności charakterystyczne dla łazienki, przygotowałem sobie kawę, stąpając na
paluszkach aby nie zakłócać panującej dokoła ciszy o tak wczesnej porze,
wróciłem do pokoju i uruchomiłem komputer.
Ponieważ jestem zatwardziałym
palaczem z kilkudziesięcioletnim stażem, nadeszła pora na porannego dymka. Od
kilku miesięcy oddaję się tej niezaprzeczalnej przyjemności bardzo
okazjonalnie, to znaczy jak wpadnie mi jakaś przypadkowa złotówka, mogę zakupić
cygaretkę i delektować się nią przez cały dzień.
Jako że w obecnej chwili
mieszkam na trzecim piętrze, poranny dymek łączę z poranną gimnastyką – zejście
po schodach – przerwa na dymka – wejście po schodach – koniec gimnastyki.
Jak wspomniałem
wcześniej nie śpię najlepiej, w związku z tym w takich momentach przychodzą mi
do głowy różne pomysły, niektóre bardzo niedorzeczne, o czym świadczy ten
tekst. Uwielbiam czytać i zawsze marzyłem o pięknym pisaniu, niestety nie
zostałem do tego stworzony. Jeśli uda mi się zrealizować to niedorzeczne, „twórcze
przedsięwzięcie” okaże się że tak naprawdę do niczego nie zostałem stworzony i
nie wiadomo po co żyję.
Byłem nikim, jestem nikim i
nikim umrę, więc nie ma żadnych powodów aby taka opowieść powstała, a tym
bardziej żeby kogokolwiek mogła zainteresować, niemniej jednak została przeze
mnie rozpoczęta i postaram się dotrwać do końca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz