środa, 5 lutego 2014

Dobro wspólne



„We współczesnych uprzemysłowionych krajach świata „dobro wspólne” stało się trudne do wyjaśnienia i niezrozumiałe. W Polsce w ciągu ostatnich siedemdziesięciu lat zostało ono skutecznie wyplenione ze świadomości obywateli i z języka – konsekwencje są katastrofalne. Zamiast niego mamy mętne aluzje polityków i duszpasterzy niemające szans w konfrontacji z powszechnym poglądem że „wspólne znaczy niczyje”. Coś co nie ma nazwy, bardzo trudno zauważyć, a prawie niemożliwe jest świadome kształtowanie tego czegoś. Stąd istniejące wokół nas dobra wspólne: wodę pitną, powietrze, przestrzeń miejską, traktujemy jako oczywiste, a zarazem pozbawione wartości. Wartość przypisujemy zazwyczaj tylko tym dobrom, które mają właściciela  -prywatnego lub państwowego. Pomysł że moglibyśmy stworzyć trwałe zasady zarządzania dobrem wspólnym i generować w ten sposób znaczne wartości, brzmi utopijnie, komunistycznie, a co najmniej niepraktycznie. Pogląd, że dobro wspólne może się stać nośnikiem społeczno-politycznej emancypacji i transformacji społeczeństw brzmi dla większości niedorzecznie…..


Dobro wspólne niesie wielką obietnicę odnowienia dysfunkcyjnych rządów i zreformowania drapieżnych rynków. Może nam pomóc w opanowaniu naszej nadmiernie skomercjalizowanej kultury konsumpcji i we wprowadzaniu nowych form „zielonych rządów” pozwalających chronić środowisko. W czasach, gdy demokracja przedstawicielska stała się pstrokatą grą pozorów rządzoną przez wielki pieniądz lub wyobcowaną biurokrację, dobro wspólne daje nowe, nieoderwane od realnego życia formy współuczestniczenia i odpowiedzialności, mogące naprawdę zmienić życie ludzi.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz