Natura uczyniła wszystkich ludzi tak równymi, co się tyczy władz cielesnych
i duchowych, że chociaż znajdzie się czasem człowiek wyraźnie silniejszy na
ciele lub bystrzejszy umysłem niż inny, to przecież, gdy weźmie się wszystko w
rachubę, różnica między człowiekiem a człowiekiem nie jest tak znaczna, ażeby
na tej podstawie jeden człowiek mógł mieć roszczenie do korzyści, do której inny
nie mógłby mieć równego roszczenia.[…]
Z tej to równości uzdolnień wypływa równość nadziei, że możemy osiągnąć
nasze cele. Jeśli więc jacyś dwaj ludzie pragną tej samej rzeczy, której
niemniej nie mogą oboje posiadać, to stają się nieprzyjaciółmi; i na drodze do
swojego celu (którym przede wszystkim jest zachowanie własnego istnienia, a
czasem tylko własne zadowolenie) starają się zniszczyć jeden drugiego albo
sobie podporządkować.
Ludzie nie znajdują przyjemności w życiu gromadnym (przeciwnie, raczej
znajdują wiele przykrości), gdzie nie ma mocy, która byłaby zdolna trzymać w
strachu ich wszystkich.
Każdy człowiek bowiem uważa na to, by jego towarzysz go cenił w tym samym
stopniu, w jakim on sam siebie ceni. A na wszelkie oznaki pogardy czy
niedostatecznej oceny odpowiada z natury rzeczy tym, że usiłuje, o ile tylko ma
odwagę, wymusić na tych, którzy nim pogardzają, większe uważanie, czyniąc im
jakąś krzywdę (a pośród tych, co nie mają nad sobą takiej jednej siły, która by
ich trzymała w spokoju, odwaga ta jest dość duża, by się mogli zniszczyć
wzajemnie), na innych zaś tym właśnie przykładem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz